Translate

czwartek, 20 grudnia 2012

Luksusowa Masaai Mara

Mialam wyjatkowe szczescie i polecialam wraz z grupa do rezerwatu Masaai Mara na dwudniowe safari (z jednym noclegiem). Ciezko jest uzbierac minimalna liczbe osob, aby grupie towarzyszyl polski pilot, dlatego moja radosc byla podwojna – praca na safari daje mi wyjatkowa satysfakcje a poza tym zobaczyc Massai Mare w takim luksusowam stylu jest czyms wyjatkowym. Polecialam z grupa 16 osob z czego polowa to dzieci. Polecielismy malym samolotem na 19 pasazerow.
Sam lot dostarcza juz duzych emocji - w takim malenkim samolocie porzadnie rzuca, jesli sa turbulencje. Calosc wynagradza jednak widok na Kilimanjaro oraz na sawanny. Podczas lotu mozliwe jest kilka ladowan – jesli startuje sie z polnocnego wybrzeza to po drodze laduje sie na poludniu, z ktorego zabiera sie kolejnych pasazerow. W Masaai Mara jest 7 lotnisk i w zaleznosci od miejsc zakwaterowania laduje sie w roznych miejscach. Moja grupa juz wydzwaniala do drugiej rezydentki, gdzie sie podzial polski przewodnik, bo oni juz sa na lotnisku. A pani przewodnik zrobila niespodzianke i pojawila sie na lotnisku samolotem. Turysci mieli fajne miny, jak mnie zobaczyli wysiadajaca z samolotu .
Po Masaai Mara jezdzi sie wypasionymi jeepami z odslonietymi bokami. Taki a la jeep cabrio. Rezerwat jest zupelnie innym niz pozostale dwa, ktore juz odwiedzilam w Kenii. Jest przede wszystkim zielono, wiec nie kurzy sie okrutnie podczas jazdy. Nie trzeba trzymac sie wyznaczonych tras, co pozwala podjechac do zwierzat bardzo blisko. Poza tym obszar ochronny jest malenki w porownaniu do Tsavo (22 tys. Km2), bo ma zaledwie 1,8 tys. Km.2, co sprawia ze zageszczenie zwierzat jest tu ogromne i szanse zobaczenia drapieznikow sa bardzo duze. Zwierzeta wioda tu sielankowe zycie, bo trawy jest pod dostatkiem, w rzece dostepna swieza woda. Przez rzeke Mara 2 razy w roku przeprawiaja sie roslinozercy, glownie ogromne stada gnu, ktore migruja z Kenii do Tanzanii i spowrotem, stanowiac pozywke dla krokodyli czyhajacych w rzece. Migracje gnu sa spektakularnym zjawiskiem, ktore czesto pokazuja programy przyrodnicze.
Moja grupa byla wyjatkowo wyluzowana i moje obawy o zachowanie dzieci okazaly sie zupelnie niepotrzebne. Dzieci zachowaly sie bardzo grzeczni - lepiej niz dorosli na niektorych wycieczkach. Swiat zwierzat pochlanial bardzo duzo uwagi dzieci w kazdym wieku. Najmlodszy byl Jeremiasz, ktory bardzo sie mnie wstydzil. Najwiekszym “aparatem” byl jednak 5-cio letni Aleks, ktory lapal 15-latke za “cyca”, jak skomentowal rodzic. Kiedy Aleks chcial mnie o cos zapytac to krzyczal szeptem z konca samochodu: “Prosze Pani”. Niekoniecznie wychodzily mu jednak odmiany formy grzecznosciowej, wiec nieraz wychodzilo: “Prosze Pani patrz”. Kiedy wreszcie odwazyl sie usiasc ze mna na przednim siedzeniu jeepa zameczal mnie pytaniami, ktore glownie brzmialy: “ A dlaczego?”. Wszystkim uczestnikom safari najbardziej spodobal sie “kenia express” czyli guziec. Przestraszony guziec (taka dzika swinia :D) zrywa sie do biegu i widac tylko przebierajace, ktorkie nozki, sterczacy jak antenka ogon i niosace sie za nim tumany kurzu. Aleks skomentowal cala sytuacje : “ Kenia ekspress rzadzi”. Grupa zobaczyla wiele zwierzat. Oprocz standardowych zebr, zyraf, sloni, byly przede wszystkim lwy, gepardy i lapmart.
Na koniec tylko slowko o zakwaterowaniu: namioty w Masaai Mara sa bardzo luksusowe. Doslownie kopara mi opadla, gdy zobaczylam umeblowanie i wyposazenie mojego namiotu. Widok z okna mialam na rzeke pelna glosnych hipopotamow. Obsluga obozowiska nas rozpieszczala – wieczorem do lozka dostalam cieplutki termoform a zaraz po pobudce przed porannym “polowaniem” – kawke. W barze wszystkie alkohole w cenie… Cala impreza 2 dniowa to jednak koszt niemaly, bo ponad 800 euro. Sa rowniez tansze opcje, wszystko zalezy od rodzaju zakwaterowania. Ceny wycieczki lotniczej nie schodza jednak ponizej 650 Euro. Najdrozszy bowiem jest przelot.

niedziela, 9 grudnia 2012

Roztanczony strus

Wlasnie wrocilam z szesciodniowego safari z grupa 14 osob. Najmlodsza uczestniczka byla Maja (10) lat, ktora przyjechala wraz z rodzicami oraz Mikolaj (18), ktory przyjechal sam, a safari wygral w konkursie. Grupa miala wyjatkowe szczescie! Zwierzeta pojawialy sie jak na zawolanie.. lwy, gepardy, lampart… Poza tym zobaczylismy tez zaloty strusi, ktore wykonuja milosny taniec. Wygladalo to niesamowicie – najpierw samica stroszy piorka a samiec zaczyna doslownie tanczyc, rzucajac glowa na boki. Potem podbiega do niej, tupiac i drobiac w miejscu, az w koncu zabiera sie do roboty. Podczas calego aktu dalej wykonuje taneczne ruchy. Na koniec samiec depcze po samicy i po wszystkim oboje szybko rozchodza sie w dwie rozne strony. Posmialam sie co nie miara!

Safari w Kenii - druga strona medalu

Safari jest niesamowitym przezyciem nie tylko dla czlowieka. Dla zwierzat tez… utworzenie parkow jest zjawiskiem pozytywnym, jednak rozwoj turystki juz nie. Turstyka masowa wiaze sie nierozerwalnie z nieszczeniem srodowiska. Tlumany kurzu wzbijanego przez samochody, halas silnikow oraz niepoprawne zachowanie turystow wprowadzaja w swiat zwierzat wielkie zamieszanie. Im dluzej tu jestem, tym wiecej widze zla, ktore wyrzadza sie tym biednym stworzeniom. Kierowcy mini vanow lamia przepisy parku dotyczajace predkosci, zachowania odleglosci od zwierzatm czy tez ilosci samochodow, ktore jednoczesnie ogladaja zwierzeta. To ostatnie najbardziej mnie wkurza. Kierowcy informuja sie za pomoca CB-radio o miejscu, w ktorym wapatrzyli jakis kasek. Nie minie pare minut a juz wokol biednego geparda znajuduje sie 15 samochodow. Turysci nie pojmuja, ze w takich momentach nie wolno halasowac i glosno sie ekscytuja albo wychylaja z samochodu, zeby zrobic dobre zdjecie. W tym czasie zestresowanemu gepardowi ucieknie kolacja i padnie z glodu, bo na drugi dzien sytuacja sie powtorzy. Na moich wycieczkach zwracam szczegolna uwage na odpowiednie zachowanie w parku. Zdarza sie, ze musze upominac doroslych, jak dzieci. Zachowanie Polakow podczas sadarii to nic w porownaniu z halasliwymi Wlochami czy Niemcami… Kierowcy boja sie upomniec, bo moze to dla nich oznaczac mniejszy napiwek. Ja jednak upominac sie nie boje…

Safari w Kenii

Safari jest zazwyczaj glownym powodem przyjazdu do Kenii. Bez tego wlasciwie nie ma mowy o tym, ze sie w Kenii bylo. Naprawde niesamowitym przezyciem jest zobaczenie dzikich zwierzet z tak bliska. Podgladanie zwierzat w ich naturalnym srodowisku dostarcza niezapomnianych emocji. Najwieksze wrazenie robi zawsze na podgladaczach lew. Najczesciej jednak oglada sie je wylegujace sie pod drzewem, zbyt leniwe, zeby rzucic nam chocby jedno spojrzenie. Oprocz lwow mozna zobaczyc: lamparta, bawola, geparda, slonie, zebry, zyrafy, mnostwo odmian antylop, wiele pieknych ptakow. Nie wszystkie zwierzeta jednak sie pojawiaja, szczegolnie na krotkich safari. Jak wyglada takie safari w Kenii: mamy do wyboru kilka parkow narodowych. Najblizej Mombasy oraz najtaniej jest w Parku Narodowym Tsavo. Troche dalej jest wyjatkowy Park Narodowy Amboseli z Kilimadzaro w tle, ktora lezy juz po tanzanskiej stronie. Najwspanielaszym jednak parkiem, ale za to najdrozszym jest park Masai Mara, ktore slynie z migracji gnu, bujnej przyrody oraz mnogosci zwierzat. Mozna tez zobaczy nosorozca, ktory jest na wyginieciu. Do parku trzeba sie dostac samolotem, bo lezy daleko od Mombasy. Safari ma sens, jesli jest przynajmniej z jednym noclegiem, bo najwiecej zwierzat jest aktywnych tuz po wschodzie lub tuz przed zachodem slonca. W ciagu dnia nie tylko ludziom jest za goraco… Zwierzeta tkwia wiec uspione w cieniu drzew. Najczesciej zwiedza sie mini wanem z otwieranym dachem. Jezdzi sie tylko po wyznaczonych sciezkach. Nie mozna wiec podjechac do zwierzat, jesli znajduja sie za daleko. Dlatego warto miec lornetke. Dobrze miec doswiadczonego kierowce, ktory wprawnym okiem wapatrzy zwierzeta, ktore dla laikow sa czesto niedostrzegalne. Miejsca noclegowe na pewno zaskocza nie jednego turyste. Najczesciej spi sie w lodgach lub w namiotach, ktore wbrew pozorom sa bardziej luskusowe od niejednego hotelu: podloga z boazerii, wielkie, drewniane loza, lazienka z ciepla woda i prysznicem z masazami. Wsrod lodgy kroluje w Kenii Salt Lick Lodge. Sa to okragle domki na 15-20 m palach. Pokoje sa naprawde cudne a widok z okna na zwierzeta, ktore przychodza do wodopoju wprawia w zachwyt. Zreszta zobaczcie sami na zdjeciach ponizej.

środa, 28 listopada 2012

Pierwsze wrazenie

Teraz moge napisac juz o n-tym wrazeniu, bo jestem tutaj przeciez od miesiaca. Tak jednak wygladalo pierwsze starcie z Mombasa: Na lotnisku przede wszystkim balagan organizacyjny jak ta lala (moje dwa bagaze nie dojechaly i ok 2 godzin zajelo czekanie na wypelnienie formularza). Bagaz na szczescie dojechal po 2 dniach. Lotnisko jest malenkie i bardzo prowizoryczne. Przynajmniej jest tasma na bagaze, a nie lada, jak slyszalam o lotnisku w Zanzibarze. Na ulicach tloczno, ogromne korki i halas, pelno smieci na poboczach, prowizoryczne, walace sie chaty a zaraz za nimi murowane wille z duzymi ogrodami. Ludzie sprzedajacy "cokolwiek", siedza w kucki wsrod dymu z palacych sie smieci oraz rur wydechowych. Drogi dziurawe z licznymi, nadtto wypuklymi spowalniaczami. Panie i panowie w kolorowych chustach. Inni w szarych i obszarpanych strojach. Stare auta, a gdzieniegdze nowe auta. Przeciskajace sie, wszedobylski lokalne busiki. Za skrzyzowaniem bazarek z warzywami i ubraniami, o ktorym uslyszalam: "Bez Masaja sie tu nie zapuszczaj, bo moga cos ci wyciac." Troche dalej pokazne, dobrze strzezone centrum handlowe - posmak cywilizacji... Wjezdzam do hotelu, ktory ma byc moim domem na jakis czas i zostawiam za soba kenijski, uliczny swiat. Tutaj wkraczam do akwarium, w ktorym Kenijczycy i dzieci glosu nie maja...

niedziela, 25 listopada 2012

Czerwone slonie

Skad pomysl na nazwe bloga? Otoz najwiekszy park narodowy w Kenii - Tsavo slynie z (uwaga cytuje!) "ogromnych czerwonych sloni", jak twierdzil anonimowy informator wikipedii. Otoz w parku faktycznie mozna spotkac slonie w kolorze czerwonym. Z jednym malym wyjatkiem - slonie sa afrykanskie a czerwona jest ziemia. Slonie taplaja sie w czerwonym blocie, ktory sluzy za naturalny krem z filtrem przeciwslonecznym, przyjmujac tym samym nienaturalny, czerwonawy odcien skory :).

piątek, 23 listopada 2012

Karibu Kenia!

Witam na moim nowym blogu pisanym z kenijskiej ziemii wypalonej sloncem! Od samego poczatku pobytu mialam ogromna chec otworzenia nowego bloga, niestety moj stary lap top zostal w domu, zbyt ciezki na taka dluga trase. Na szczescie, dzieki mojemu chlopakowi oraz kolezance z pracy mam nowy nabytek w postaci malego, lekkiego notebooka. Takze ruszam z opisem moich wrazen z pobytu w Kenii. Przyjechalam tu pod koniec pazdziernika i jesli sytuacja polityczna pozwoli - pozostane az do kwietnia. Co tutaj robie? Pracuje dla biura podrozy, tym razem w mieszanej roli pilota-przewodnika-rezydenta. Musicie sie obejsc bez polskich znakow, bo takimi nie dysponuje - mam niemiecka klawiature i oprogramowanie! Takze zaczynamy moi drodzy czytelnicy! Zapraszam na mentalna wedrowke po Kenii! Karibu Kenia (witamy w Kenii)!