Translate

środa, 28 listopada 2012

Pierwsze wrazenie

Teraz moge napisac juz o n-tym wrazeniu, bo jestem tutaj przeciez od miesiaca. Tak jednak wygladalo pierwsze starcie z Mombasa: Na lotnisku przede wszystkim balagan organizacyjny jak ta lala (moje dwa bagaze nie dojechaly i ok 2 godzin zajelo czekanie na wypelnienie formularza). Bagaz na szczescie dojechal po 2 dniach. Lotnisko jest malenkie i bardzo prowizoryczne. Przynajmniej jest tasma na bagaze, a nie lada, jak slyszalam o lotnisku w Zanzibarze. Na ulicach tloczno, ogromne korki i halas, pelno smieci na poboczach, prowizoryczne, walace sie chaty a zaraz za nimi murowane wille z duzymi ogrodami. Ludzie sprzedajacy "cokolwiek", siedza w kucki wsrod dymu z palacych sie smieci oraz rur wydechowych. Drogi dziurawe z licznymi, nadtto wypuklymi spowalniaczami. Panie i panowie w kolorowych chustach. Inni w szarych i obszarpanych strojach. Stare auta, a gdzieniegdze nowe auta. Przeciskajace sie, wszedobylski lokalne busiki. Za skrzyzowaniem bazarek z warzywami i ubraniami, o ktorym uslyszalam: "Bez Masaja sie tu nie zapuszczaj, bo moga cos ci wyciac." Troche dalej pokazne, dobrze strzezone centrum handlowe - posmak cywilizacji... Wjezdzam do hotelu, ktory ma byc moim domem na jakis czas i zostawiam za soba kenijski, uliczny swiat. Tutaj wkraczam do akwarium, w ktorym Kenijczycy i dzieci glosu nie maja...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz